Grzegorz M., radny Lubiszyna w woj. lubuskim, w sylwestra zranił się petardą. Ale urzędnikom z KRUS wmawiał, że to broń wypaliła mu w ręce, gdy bronił pola przed zwierzyną. Mistyfikacją zajął się już prokurator.

Radny z Lubiszyna jest też sołtysem pobliskiego Tarnowa. Wkrótce stanie przed sądem. Proces ruszy w marcu. Prokuratorzy twierdzą, że mają w rękach mocne dowody. Twierdzą, że 43-letni sołtys i radny próbował naciągnąć rolniczy KRUS.

Grzegorz M. wiosną ub. roku złożył wniosek o odszkodowanie za wypadek w pracy. Twierdził, że broń wypaliła mu w ręce, gdy w sylwestra bronił swojego pola przed dziką zwierzyną. Liczył, że KRUS za każdy procent uszczerbku na zdrowiu wypłaci mu 650 zł. W grę wchodziło nawet kilka tysięcy złotych.

Na petardzie można zarobić?

Sołtys ma blisko 12 ha ziemi, bierze unijne dopłaty. A że we wsi wszyscy wiedzieli, że w sylwestra bawił się petardami, a nie doglądał pola, sprawa trafiła do prokuratury.

- Mamy pełną dokumentację medyczną. Mężczyzna poranił się, strzelając w sylwestra z rac. Wypadek wydarzył się po północy, a mężczyzna trafił do szpitala - tłumaczy Dariusz Domarecki, rzecznik gorzowskiej prokuratury okręgowej. Za próbę wyłudzenia świadczenia i okłamanie urzędników sołtysowi grozi nawet 8 lat więzienia.

Radny z Lubiszyna miał powiedzieć pracownikom KRUS, że zraniła go w rękę broń. Tę miał pożyczyć od łowczych. Tyle że ci o tym zupełnie nie wiedzieli.

Sarna nie wychyli łba z lasu

Czesław Krupieńczyk, prezes Koła Łowieckiego "Szarak": - Sołtys nie jest członkiem naszego koła, nie jest w ogóle myśliwym. Ja mu broni nie wydawałem, a prezesem jestem od 2,5 roku. Może poprzedni łowczy wydał mu pistolet hukowy, ale w dokumentach tego nie ma - tłumaczy Krupieńczyk. Przyznaje, że ten rodzaj broni może kupić każdy. - Nie trzeba mieć pozwolenia. Bo pistoletem hukowym nie można zrobić sobie krzywdy. A przynajmniej ja o takich przypadkach nie słyszałem - dodaje.

- Przed jaką zwierzyną sołtys mógł bronić pola w sylwestra?

- Teoretycznie? Sarny, dziki...

- A w praktyce?

- W praktyce w sylwestra zwierzyna siedzi głęboko w lesie, nawet łba nie wychyli. Boi się huków petard. Żadna sarna nie wyjdzie żerować na pole w sylwestra - ucina myśliwy.

Nie słuchał rad policjantów

Co naprawdę wydarzyło się w sylwestra? Według mieszkańców, sołtys z grupą przyjaciół bawił się we wsi. Po północy wyszedł strzelać z rac. Jedna wybuchła mu się w ręce.

- Przeleżał w szpitalu trzy dni. Musiał się ciężko poparzyć, bo lekarze nie pozwolili mu wrócić do domu. O wypadku gadała cała wieś. A potem gruchnęła wiadomość, że za te fajerwerki KRUS odpali mu odszkodowanie - opowiada jeden z mieszkańców Tarnowa. Wątpi, by radny mógł ochraniać swoje pole. - Nie dość, że nie ma pozwolenia na broń, to nie wysiewa zbóż ozimych. Co te sarny miały mu zjeść w grudniu? Korzonki chwastów? - ironizuje jeden z rolników. Dodaje, że sołtys pola przy lesie ogrodził.

KRUS: wyłudzają nieliczni

Sołtys naprędce wycofał wniosek w KRUS, ale prokuratorzy mu nie odpuścili.

Sam KRUS sprawy sołtysa komentować nie może. Mówi jedynie o zjawisku. - Wniosków o odszkodowania dostajemy sporo. Wsie są zmechanizowane, o wypadek nietrudno. Ale na palcach jednej ręki mogę zliczyć sprawy, w których udało się nam udowodnić, że ktoś próbował wyłudzić odszkodowanie. To rzadkość. Zazwyczaj nie ma świadków, albo mówią, że niewiele widzieli. Rolnicy to hermetyczne środowisko - tłumaczy Przemysław Brzozowski, główny specjalista ds. prewencji i rehabilitacji KRUS w Gorzowie. - Rolnik może wycofać wniosek o odszkodowanie w każdym momencie, bez podawania przyczyn - dodaje.

To dobry sołtys był

Jeśli sąd skaże Grzegorza M., ten może stracić mandat radnego (startował z tego samego komitetu co wójt). Pod warunkiem, że zgodzą się na to jego koledzy z rady. Artur Terlecki, szef rady, przyznaje, że radni już wiedzą o procesie kolegi, ale nie zajęli oficjalnego stanowiska. - Dopóki nie ma prawomocnego wyroku, nie powiem, czy radny powinien oddać mandat - odpowiada Terlecki.

Pismem z prokuratury jest zaskoczony. - Bo sołtys działał prężnie. Ostatnio wieś wyróżnił w konkursie marszałek. Jest radnym zaangażowanym w życie gminy - chwali sołtysa Terlecki.

Grzegorz M.: - Nie będę o sprawie rozmawiał z "Wyborczą" - i rzucił słuchawką.

źródło: gazeta.pl  autor: Maja Sałwacka